Miasto Beattlesów jest czerwone! Takie zdanie mogło paść z ust wszystkich fanów Liverpoolu po derbowym spotkaniu z Evertonem 1. kwietnia br. Już w 8 minucie na The Kop wybuchła fala radości za sprawą precyzyjnego trafienia najskuteczniejszego z liverpoolczyków- Sadio Mane. Nie spowodowało to jednak obniżenia tempa spotkania. Goście bez przerwy atakowali bramkę Simona Mignolet’a. Jak się okazało- skutecznie, bowiem w 28 ‚ spotkania doszło do wyrównania wyniku za sprawą debiutanta w drużynie The Toffees- Matthew’a Pennington’a, który wykorzystał zamieszanie pod bramką Liverpoolu i z niedalekiej odległości umieścił piłkę w siatce. Liverpoolczycy nie pozostali dłużni i już 3 minuty później wyszli na prowadzenie dzięki bramce Philippe Coutinho. Po zmianie stron plac gry opuścił strzelec pierwszej bramki – Sadio Mane. Na nieszczęście podopiecznych Jurgena Kloppa, w 57′ Senegalczyk doznał urazu wykluczającego go z gry do końca sezonu. W tym momencie całe Anfield zamarło. Jak to możliwe, że najlepszy strzelec The Reds nie pomoże swojemu zespołowi do końca sezonu? Po tej nieprzyjemnej sytuacji, za kontuzjowanego Mane na boisko wszedł Divock Origi, który ustalił wynik derbów na 3:1, pocieszając tym samym fanatyków FC Liverpoolu. Wielką radość całemu Anfield sprawił także Alexander-Arnold. Wychowanek Akademii bardzo dobrze wykorzystał dane mu minuty gry i dwukrotnie zmusił bramkarza Evertonu do interwencji. Podsumowując to spotkanie, chyba nie można wystawić jednogłośnej oceny. Bez wątpienia, podopieczni Jurgena Kloppa sprawili swoim fanom wiele radości wygrywając najważniejsze spotkanie w sezonie i pokazanie naprawdę dobrego footballu. Jednak na pewno każdy kibic The Reds ma z tyłu głowy myśl, że FC Liverpool w tym sezonie nie wygrał żadnego spotkania, gdy w składzie nie było Sadio Mane….
https://www.youtube.com/watch?v=tnL3kHErt-Q
http://www.lfc.pl/65964/statystyki